pracownia ceramiczna

Spacer po pracowni ceramicznej.

Pisanie postów nie przychodzi mi łatwo, ale wyobraziłam sobie sytuację, w której ktoś zachodzi do mojej pracowni ceramicznej po raz pierwszy i już wszystko się rozjaśniło, bo zazwyczaj wtedy opowiadam o procesie tworzenia kubków i chyba jeszcze nigdy tym nikogo nie zanudziłam, bo każdy kto lubi handmade lubi wiedzieć jak to jest zrobione, prawda? :)

 

Zapraszam do pierwszego regału. Tu się wszystko suszy. Wszystko, czyli naczynia, które wytoczyłam na kole garncarskim. Czekają tak przez jedną dobę na kolejny etap, którym jest okrawanie. Bardzo lubię ten proces, bo sprawia, że naczynia nabierają charakteru. Stają się lżejsze i coraz bardziej przypominają formę, którą wcześniej sobie wymyśliłam.

Kolejna półka, to kolejny dzień suszenia. Tym razem kubki czekają na uszy. Trzeciego dnia od wymodelowania zabieram się za doklejanie uszek do kubków. Jest to moim zdaniem jeden z trudniejszych etapów. Przede wszystkim chodzi o względy estetyczne, ale nie zapominajmy o tym, że uszko też musi być funkcjonalne, wygodne do trzymania. Moje zazwyczaj są duże i lubię z nimi kombinować i co jakiś czas zmieniać.

 

Następna półka, to naczynia, która czekają na ozdobienie. Charakterystyczne dla mnie rzeźbienia wykonuję w angobie, a technika w której pracuję to sgraffito. Choćbym nie wiem ile czasu spędziła na szkicowaniu projektów w notesie praca na "żywym organizmie"  weryfikuje moje plany. Kartka jest płaska, kubek nie. Jestem więc zawsze otwarta na próby i dzień w którym maluję kubki jest zawsze bardzo kreatywny.

Po tym etapie kubki schną jeszcze przez nockę i idą do pieca na pierwszy wypał, który przygotuje naczynia do szkliwienia. Po 24 godzinach w piecu kubki są gotowe na pokrycie szkliwem, ale o tym procesie opowiem przy następnej wizycie! :)

Aaa... bym zapomniała, spacer nie może obejść się bez głasków!

Do zobaczenia! Ola.

 

 

Powrót do blogu

Zostaw komentarz

Pamiętaj, że komentarze muszą zostać zatwierdzone przed ich opublikowaniem.